Zupa z płetwy rekina zakazana w Honolulu

W piątek 28 maja gubernator Hawajów Linda Lingle podpisała ustawę, wprowadzającą całkowity zakaz posiadania, dystrybucji i sprzedaży płetw z rekinów. W ten sposób ten stan USA stał się pierwszym miejscem na świecie, gdzie zupa z płetwy rekina stała się potrawą zakazaną.

Zupa z suszonej płetwy rekina to tradycyjna potrawa chińska. Niegdyś serwowana była tylko z okazji wyjątkowych uroczystości, na stołach wyższych sfer. Choć suszone płetwy rekina nie odznaczają się ani szczególnie intensywnym czy przyjemnym smakiem, ani nie mają większej wartości odżywczej, siła tradycji sprawia, że wykonana z niej zupa jest uważana przez Chińczyków za wyjątkowy specjał. Wraz z gwałtownym rozwojem ekonomii Chin, coraz więcej osób stać na miskę zupy kosztującą 100-150 USD. Także poza Chinami coraz więcej osób chce spróbować delikatesu, za który ludzie są gotowi płacić taki majątek. A obecne wszędzie chińskie restauracje są gotowe zachcianki te spełniać.

Ów gwałtowny wzrost zapotrzebowania na płetwy sprawił, że od około 20 lat połowy różnych gatunków rekinów wzrosły dramatycznie. Szacuje się, że obecnie odławia się w tym celu ok. 100 milionów rekinów rocznie. W wielu przypadkach schwytanym rybom obcina się jedynie płetwy i wyrzuca się je z powrotem do morza, by tam powoli i w męczarniach zdechły. Praktyka ta sprawiła, że populacje niektórych gatunków rekinów zmniejszyły się o 75, a nawet ponad 90%, stawiając je na skraju wymarcia. Zaczyna to mieć także dramatyczne skutki dla ekosystemów morskich, w których te drapieżniki odgrywają niezwykle ważną rolę, obijając się negatywnie na populacjach innych gatunków ryb, w tym ważnych gospodarczo.

Jeśli ktoś myśli, że wybijanie rekinów dla ich płetw to jedynie „barbarzyństwo Azjatów”, to jest w błędzie. Gdy w grę wchodzą pieniądze – wszyscy są gotowi je zarobić. Poławia się je masowo na całym świecie. Jedna trzecia płetw rekinach, które dociera na rynki Azjatyckie przez główne centrum handlowe - Hongkong, jest dostarczana przez kraje Europejskie, w tym Hiszpanię, Portugalię, Włochy, Wielką Brytanię i Francję. Co prawda w ciągu ostatnich kilku lat w Unii Europejskiej (podobnie jak w wielu innych rozwiniętych krajach świata) wprowadzono teoretyczny zakaz poławiania rekinów wyłącznie dla płetw, jednak jest on „dziurawy”. Ustalono bowiem, że można obcinać płetwy jeszcze na morzu, tylko że na kutrach rybackich masa płetw nie może być mniejsza niż 5% całkowitej masy części rekinów. A że dla większości gatunków poławianych przez kraje Europejskie masa płetw nie przekracza 3% masy ciała rekina, w praktyce prawie połowa złowionych rekinów jest nadal po pozbawieniu płetw „uwalniana do morza”, by nie zajmować miejsca na kutrze (wartość ciała rekinów jest znikoma w porównaniu z wartością ich płetw). Taki „kompromis między potrzebą ochrony przyrody a interesem rybactwa” popierają także niektórzy polscy europarlamentarzyści.

Próby objęcia rekinów ochroną na podstawie konwencji międzynarodowych kończą się ostatnio niepowodzeniem z powodu solidarnego sprzeciwu krajów azjatyckich. W tym roku np. odrzucono wszystkie propozycje zamieszczenia niektórych gatunków rekinów w załącznikach CITES (zobacz artykuł „Szczęki 2010”). Stąd w niektórych krach podejmowane są próby wprowadzenie odpowiednich zakazów choćby na szczeblu narodowym. Mówi się o tym np. w Australii czy niektórych stanach USA. Przepis, który wczoraj przyjęto na Hawajach, jest pierwszym konkretnym sukcesem tych starań. Zakaz posiadania i obrotu płetwami rekinów w tym stanie wygląda na dość „szczelny”. Jedynym dopuszczalnym wyjątkiem są badania – naukowcy zajmujący się rekinami mogą uzyskać specjalne zezwolenie na przetrzymywanie ich płetw.

Zakaz wprowadzony w samych Hawajach oczywiście nie będzie miał znaczącego wpływu na populacje rekinów. Miejmy jednak nadzieję, że będzie to dobry przykłada, na którym pójdą inne stany USA i kolejne państwa.

Andrzej Kepel


alt