Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Pożyteczny nieznajomy

Jeden z największych europejskich węży, który swą nazwę zawdzięcza bogowi sztuki lekarskiej – Eskulapowi, należy do najbardziej zagrożonych wyginięciem gatunków polskiej fauny. Spotkanie go w naszym kraju można sobie poczytywać za wielkie szczęście – jego liczebność w Polsce oceniana jest zaledwie na kilkadziesiąt, może około 100 osobników. Czy prawna ochrona wystarczy, żeby to zmienić?

Stosunkowo jasno ubarwiona przednia część ciała dorosłego osobnika węża Eskulapa

Stosunkowo jasno ubarwiona przednia część ciała dorosłego osobnika węża Eskulapa
Fot. Franck Buron-Mousseau

We współczesnej historii Polski obecność węża Eskulapa (Zamenis longissimus) odnotowywano co najmniej w kilku dość oddalonych od siebie krainach geograficznych, z których warto wymienić Wyżynę Krakowsko- Wieluńską, Roztocze, pogranicze Beskidu Sądeckiego i Gorców oraz kilka innych stanowisk zlokalizowanych głównie w obrębie Beskidów. Miejsca te niestety w większości są obecnie pozbawione jakichkolwiek śladów jego występowania, chociaż na niektórych z nich, np. na Roztoczu, jeszcze ok. 100 lat temu nie należał on wcale do gatunków bardzo rzadkich. Do dnia dzisiejszego zachowały się tu takie rodzaje siedlisk, w obrębie których prawdopodobnie mógłby współcześnie z powodzeniem funkcjonować. Jedynym rejonem w kraju, gdzie stale utrzymuje się kilka jego subpopulacji jest centralna część Bieszczadów Zachodnich, ze szczególnym uwzględnieniem Parku Krajobrazowego Doliny Sanu, w otoczeniu kilkunastokilometrowego pasma wzgórz zwanego Otrytem oraz rejony Zalewu Solińskiego. Tu napotkać go można w różnych typach nasłonecznionych siedlisk otwartych i półotwartych, najczęściej o charakterze ekotonalnym, a także nierzadko w bezpośrednim otoczeniu człowieka, gdzie chętnie wnika do piwnic, stodół, kolib, ruin, opuszczonych budynków, a nawet w obręb domostw trwale zasiedlonych przez ludzi. Można niekiedy odnieść nawet wrażenie, że w naszym sąsiedztwie czuje się on bardzo dobrze dzięki obecności wielu rozbudowanych całorocznych i stosunkowo bezpiecznych kryjówek, dostępności różnorodnego pokarmu i zasobności w mikrosiedliska, w których składane jaja mają największą szansę na szybki i pomyślny rozwój. Nieuświadomiony człowiek bywa niestety także największym wrogiem węży, tępiąc je bezlitośnie, w czym upatruje się przyczyn zaniku historycznych stanowisk występowania, a także zubażania współcześnie znanych kolonii.

Boski atrybut

Eskulap w mitologii grecko-rzymskiej był bogiem sztuki lekarskiej, który leczył beznadziejnie chorych, a być może nawet wskrzeszał umarłych. Jego nieodłącznymi atrybutami były owinięty wokół laski podróżnej wąż oraz szyszki świerka i liście laurowe.

Portret dorosłej samicy węża Eskulapa z Bieszczadów Zachodnich (widoczny fragment typowego jasnożółtego ubarwienia brzusznej części ciała)

Portret dorosłej samicy węża Eskulapa z Bieszczadów Zachodnich (widoczny fragment typowego jasnożółtego ubarwienia brzusznej części ciała)
Fot. Bartłomiej Najbar

Bieszczadzkie węże Eskulapa żyją w obrębie północnej granicy zasięgu gatunku i zdaniem autora są całkowicie izolowane od kolonii zasiedlających Użański Park Narodowy na Ukrainie i Park Narodowy Połoniny na Słowacji. Choć odległość pomiędzy stanowiskami nie jest zbyt duża, to obecność rozdzielających je stosunkowo wysokich pasm górskich skutecznie uniemożliwia wymianę osobników pomiędzy nimi.

Węże Eskulapa mogą osiągać prawdziwie imponujące rozmiary – jak na warunki europejskie. Najdłuższy osobnik pochodzący z terenów Austrii (Krems) osiągnął 2 m i 25 cm długości, a u naszych południowych sąsiadów (Słowacja, Małe Karpaty) stwierdzono osobnika o długości 2 m i 15 cm. W Bieszczadach tak wyrośnięte węże nigdy nie były obserwowane, a za najdłuższe dotychczas znane osobniki należy uznać te, które osiągnęły około 1,70 m. Samce osiągają większe rozmiary od samic, które w dolinie Sanu dorastają do około 1,45 m długości.

Zmiana nomenklatury

W ostatnich latach ze zróżnicowanego rodzaju Elaphe, obejmującego około 40 gatunków zasiedlających holarktykę i graniczące rejony neotropikalne oraz orientalne, wydzielono kilka nowych rodzajów. Węża Eskulapa zaliczono do rodzaju Zamenis. Tym samym aktualną nazwą tego gatunku jest Zamenis longissima, a Polskę zasiedlają przedstawiciele odmiany nominalnej tj. Zamenis longissima longissima.

Nie mogąc uciekać niepokojony wąż Eskulapa często przybiera pozę obronną, charakterystycznie zwijając przednią część ciała – w ten sposób stara się odstraszyć ewentualnego intruza

Nie mogąc uciekać niepokojony wąż Eskulapa często przybiera pozę obronną, charakte- rystycznie zwijając przednią część ciała – w ten sposób stara się odstraszyć ewentualnego intruza
Fot. Stanisław Bury

Ubarwienie młodych eskulapów na pierwszy rzut oka jest bardzo podobne do zaskrońców zwyczajnych, zwłaszcza w obrębie głowy, gdzie w jej tylnej części wyraźnie zaznaczają się dwie jaśniejsze plamy odcinające się na ciemnym tle. Z wiekiem stają się one coraz mniej widoczne, jakkolwiek w pewnym stopniu również są zauważalne. Brzuszna strona ciała młodocianych osobników jest żółta lub brązowawa, niekiedy ozdobiona licznymi ciemniejszymi kropkami, natomiast u dorosłych jest ona jednolicie żółta. Cała grzbietowa i boczne części ciała są na ogół brązowe, oliwkowobrązowe, a na niektórych łuskach widoczne są białe lub kremowe plamki.

Młode węże Eskulapa polują na ofiary o niewielkich rozmiarach. W tym przypadku stała się nią samica jaszczurki zwinki.

Młode węże Eskulapa polują na ofiary o niewielkich rozmiarach. W tym przypadku stała się nią samica jaszczurki zwinki.
Fot. Bartłomiej Najbar

Przedstawiciele tego gatunku w Bieszczadach nie mają łatwego życia. Poza obecnością wielu naturalnych wrogów, którzy na ziemi i z powietrza polują zarówno na młode jak i wyrośnięte osobniki, te ciepłolubne gady są dodatkowo bardzo ściśle uzależnione od kaprysów lokalnego klimatu. Ich aktywność sezonowa jest zmienna i zazwyczaj krótka – przeciętnie trwająca od maja do września. Tylko niekiedy udaje się zaobserwować te węże już w kwietniu lub jeszcze w październiku, ale to są raczej wyjątki.

Niepokojone przez dużego przeciwnika, niektóre osobniki reagują otwieraniem paszczy

Niepokojone przez dużego przeciwnika, niektóre osobniki reagują otwieraniem paszczy
Fot. Stanisław Bury

Bezpośrednio po zakończeniu długotrwałej hibernacji ulubioną czynnością węży jest wygrzewanie się w obrębie ziemnych kryjówek lub w ich najbliższym otoczeniu. Dopiero po nastaniu dłuższych i cieplejszych dni dorosłe osobniki inicjują okres godowy, który może zacząć się już w maju, najczęściej jednak w czerwcu, i może trwać do początków lipca. W tym okresie dorosłe węże – zwłaszcza samce – są bardzo aktywne w poszukiwaniu partnerek. Bezkrwawe walki godowe pomiędzy samcami toczone są dość zaciekle w celu wyłonienia najsilniejszego osobnika. Węże w tym czasie są bardzo pobudzone, ruchliwe i niestety także mało ostrożne, co niekiedy przypłacają ranami, a nawet śmiercią spowodowaną atakiem drapieżnika, lub wpełzają na drogi, na których giną. Gody zazwyczaj odbywają się wśród roślinności i naprawdę trzeba mieć dużo szczęścia, aby je w naturze zaobserwować. Kopulacja, do której może dochodzić wielokrotnie, także odbywa się w zacisznych i zarośniętych miejscach i należy do bardzo niebezpiecznych momentów w życiu węży, ze względu na ograniczone możliwości ucieczki przed wszechobecnymi sprawnymi drapieżnikami. Po kilku tygodniach od kopulacji (głównie w lipcu) samica składa 5–12 miękkich, podłużnych (ok. 3–5 cm długości, 2–3 cm szerokości i 10–12 g wagi), śnieżnobiałych jaj w starannie wybranych i ukrytych miejscach, które charakteryzują się dobrą przewiewnością, stosunkowo wysoką i w miarę stałą ciepłotą podłoża oraz bardzo wysoką wilgotnością. Dlatego wielokrotnie złoża jaj eskulapów lokalizowano w próchnie drzew, w różnych osadach gruntu, kępach mchów, a biorąc pod uwagę mikrosiedliska o charakterze antropogenicznym – w kopcach trocin, kompostach, stertach siana, odpadkach gospodarskich itp. Szybkość rozwoju embrionów jest uzależniona od panującej temperatury w okresie inkubacji, i w stosunkowo dużej ciepłocie – sięgającej ponad 28°C (średnio) – węże mogą opuszczać osłony jajowe już nawet po około 50 dniach. Przy niższej temperaturze rozwój ten znacząco się wydłuża, niekiedy do tego stopnia, że młode nie mają szans na pomyślne ukończenie rozwoju przed nadejściem późnoletnich lub wczesnojesiennych chłodów. Często w takich przypadkach zarodki po prostu zamierają. Przed tymi, którym jednak wcześnie uda się wykluć z jaj (o ile panuje jeszcze przyjazna aura), stoi początkowo trudne zadanie – nauka polowania na drobne zwierzęta, takie jak jaszczurki i niewielkie ssaki oraz ich mioty, rzadziej inne ofiary. Noworodki eskulapów, mierzące ok. 25–33 cm długości, są jednak bardzo sprawne i przy dostatku pokarmu mogą upolować kilka ofiar przed nadejściem bardzo trudnego okresu w ich życiu, jakim jest pierwsza hibernacja. Prawdopodobnie tylko największe i najlepiej odżywione spośród nich, a być może właśnie te, które zdołały coś upolować, są w stanie przeżyć kilkumiesięczny okres zimowania. Reszta ginie.

Jasno ubarwiony dorosły wąż Eskulapa w całej okazałości. Na różnych obszarach spotyka się różne odmiany barwne tego gatunku (np. szare, albinosy, melanistyczne, cętkowane).

Jasno ubarwiony dorosły wąż Eskulapa w całej okazałości. Na różnych obszarach spotyka się różne odmiany barwne tego gatunku (np. szare, albinosy, melanistyczne, cętkowane).
Fot. Franck Buron-Mousseau

Również dorosłe węże są bardzo sprawne w polowaniu na swoje główne ofiary, jakimi są drobne ssaki, aż do wielkości popielicy i kreta. Są także bardzo żarłoczne, co związane jest ze stosunkowo krótkim okresem ich aktywności sezonowej i bezwzględną koniecznością zgromadzenia sporych zapasów energetycznych na dłuższy czas. Polują zarówno w norach podziemnych, na ziemi, wśród krzewów, jak i na drzewach: wpełzając po gałęziach zakradają się do dziupli, gdzie wyjadają pisklęta, a czasem zadowalają się tylko jajami ptaków. Mogą pożreć kolejno kilka ofiar (wcześniej je dusząc). W otoczeniu człowieka są w stanie bardzo znacząco ograniczyć liczebność myszy i innych małych ssaków, w czym oczywiście należy upatrywać ich pożyteczności.


Niegroźne zęby dusiciela

Eskulapy są wężami ostrożnymi, płochliwymi, w miarę konieczności bardzo szybkimi i w obliczu zagrożenia starającymi się zawsze uciec, zwłaszcza przed człowiekiem. Jeśli nie da im się takiej szansy, niektóre osobniki – zwłaszcza duże – po schwytaniu próbują robić użytek z licznych, zakrzywionych ku tyłowi głowy, ostrych zębów, ale człowiekowi nie są w stanie zrobić żadnej krzywdy, ewentualnie poza drobnym zranieniem naskórka.

Charakterystycznie ubarwiony wygrzewający się dorosły osobnik węża Eskulapa

Charakterystycznie ubarwiony wygrzewający się dorosły osobnik węża Eskulapa
Fot. Daniel Jabłoński

Do największych zagrożeń stwierdzonych w ostatnich latach i bezpośrednio dotyczących bieszczadzkiej populacji węża Eskulapa, należy zaliczyć wzmagający się ruch samochodowy, szybko postępującą sukcesję zajmowanych przez nie siedlisk, utratę kontaktu pomiędzy poszczególnymi subpopulacjami, ale przede wszystkim ich nielegalne wyłapywanie w celach przesiedleńczych i do hodowli zamkniętych. Działalność ta, choć całkowicie zakazana i niepotrzebna, jest praktykowana, stąd niekiedy pojawiają się doniesienia o występowaniu węży Eskulapa na różnych oddalonych stanowiskach, w tym także w obrębie miast.

Przy tak małej liczebności gatunku, każdego osobnika powinno się postrzegać jako bardzo cennego dla lokalnej populacji, któremu udało się wykluć z jaja i udaje się przeżyć w trudnych lokalnych warunkach środowiska naturalnego. Nabycie cech przystosowawczych do tych specyficznych warunków, z dużą dozą prawdopodobieństwa może zapewniać ich przekazywanie następnym pokoleniom.

Warto byłoby podjąć wszelkie działania mogące zmierzać ku rzeczywistej poprawie warunków bytowania węża Eskulapa w Polsce, choć w historii zaniedbano kilka dobrych okazji.

Bartłomiej Najbar
Instytut Inżynierii Środowiska
Uniwersytet Zielonogórski


Ostatni król ostępów

Nie mając wrogów naturalnych niedźwiedzie przez wieki były prawdziwymi władcami puszcz. Obecnie nauczyły się ukrywać przed człowiekiem tak skutecznie, że niekiedy mieszkańcy górskich wiosek nie wiedzą, że te potężne zwierzęta mogą żyć całkiem niedaleko ich domów.

Niedźwiedź brunatny (Ursus arctos) jest, obok swojego krewniaka – niedźwiedzia polarnego (U. maritimus), największym lądowym drapieżnikiem na świecie. Obecnie (z wyjątkiem niektórych regionów Skandynawii i wschodniej części naszego kontynentu) niedźwiedzie można spotkać niemal wyłącznie w górach, dlatego wielu ludzi uważa je za zwierzęta górskie. Niesłusznie. Niegdyś kosmate giganty zamieszkiwały niemal całą Europę, a w mało dostępne, odludne pasma górskie wygnał je (bezpośrednio i pośrednio) człowiek. „Niegdyś” oznacza tutaj naprawdę odległą przeszłość – już od wczesnego średniowiecza niedźwiedzie były stopniowo wypierane z wielu regionów. W Polsce (a właściwie na ziemiach w obecnych granicach Polski) za czasów pierwszych Piastów drapieżniki te można było spotkać niemalże w całym kraju, od mrocznych tatrzańskich borów po rozległe nadbałtyckie puszcze. Przez całe wieki prawo do zabicia króla ostępów mieli wyłącznie możnowładcy, choć jak to z prawem bywa, nie zawsze go przestrzegano. Zagłady resztek niedźwiedzi na nizinach dokonano między XVII a XIX wiekiem, beztrosko zabijając ostatnie osobniki. Najdłużej poza górami niedźwiedź uchował się w Puszczy Białowieskiej, gdzie polowano na niego jeszcze w latach 70. XIX stulecia. Natomiast zaskakiwać może fakt, że poza tą ostoją ostatni niedźwiedź na polskim niżu został zabity w 1867 r. w okolicach... Łodzi. Jeśli ktoś zna te tereny, to naprawdę może być zdziwiony faktem, że jeszcze niespełna 150 lat temu żył tu ten potężny drapieżnik (choć zapewne był to osobnik migrujący).

Obecnie mamy w Polsce 5 głównych ostoi niedźwiedzia. Wszystkie zlokalizowane są w Karpatach. W pozostałe części kraju, np. Sudety czy puszcze w północno-wschodniej Polsce, niedźwiedź zagląda bardzo rzadko i są to pojedyncze, wędrujące osobniki.

Niedźwiedzie prowadzą głównie nocny tryb życia (w ciągu nocy potrafią przewędrować nawet ponad 20 km), choć mogą być aktywne również w ciągu dnia. Zazwyczaj jednak okres między świtem a zmierzchem spędzają ukryte w płytkich jamach na zalesionych zboczach lub w dolinach, pod wykrotami, albo w gęstych młodnikach, gdzie czują się najbezpieczniej. Zimę najczęściej przesypiają. Najczęściej – ponieważ co roku (być może jest to sprawka łagodnych zim w ostatnich latach) niektóre niedźwiedzie w ogóle nie zapadają w sen zimowy. Niedźwiedzim (a poniekąd też ludzkim) problemem jest to, że sen nie jest głęboki i jeśli z jakichś przyczyn zwierzę wybudzi się przedwcześnie, to nie zasypia ponownie, tylko próbuje znaleźć pożywienie, co zimą nie jest łatwe. Zdarza się, że zdesperowany „potwór” nawiedza wtedy zagrody ze zwierzętami lub sady.

Bieszczady – największa z ostoi niedźwiedzia w Polsce

Bieszczady – największa z ostoi niedźwiedzia w Polsce
Fot. Adriana Bogdanowska

Niedźwiedź ma bardzo dobry słuch i węch, natomiast gorzej widzi. Usłyszawszy lub zwietrzywszy człowieka, zazwyczaj ucieka, jednak zaskoczony albo zdezorientowany może zachować się inaczej i zaatakować. Takie przypadki niestety zdarzają się w Polsce właściwie co roku. Najczęściej są spowodowane przez nieodpowiedzialne zachowanie się ludzi lub ich nieświadome zbliżenie się do legowiska drapieżnika czy też wkroczenie między baraszkujące niedźwiadki a ich matkę. Nie można mówić tutaj o krwiożerczości czy morderczych instynktach zwierzęcia – wyobraźmy sobie sytuację, w której drzemiący np. w gęstym młodniku (który jest jego ostatnim bezpiecznym schronieniem) niedźwiedź nagle zostaje zbudzony przez buszującego kilka metrów dalej grzybiarza. Drapieżnik może „uznać”, że na ucieczkę już za późno i próbować bronić się przez atak. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się niezbyt często, a ludzie zazwyczaj wychodzą z nich cało. Pamiętajmy jednak, że dzięki swej ogromnej sile niedźwiedź jest zwierzęciem naprawdę niebezpiecznym i spotkanie z nim może zakończyć się tragicznie.

Dieta niedźwiedzi jest bardzo urozmaicona i zależna od pory roku. Wiosną składa się na nią głównie pokarm mięsny. Bardzo często jest to padlina, ale niedźwiedzie, jak przystało na porządne drapieżniki, także polują. Ich ofiary to różne zwierzęta małe i duże, od żab i myszy po jelenie, a nawet (choć zdarza się to bardzo rzadko) dorosłe żubry. Czasem ich łupem padają także zwierzęta hodowlane (owce, krowy), co jest przyczyną zrozumiałych konfliktów z człowiekiem. Co ciekawe, im bliżej zimy, tym bardziej niedźwiedzie przestawiają się na pokarm roślinny, a jesienią stają się niemal zupełnymi jaroszami. Pochłaniają wtedy duże ilości owoców leśnych, grzybów, pędów roślin oraz owsa. No i oczywiście znanym przysmakiem niedźwiedzim jest miód, którego dawniej było pod dostatkiem w dzikich barciach, a obecnie dla pozyskania tego smakołyku misie dobierają się czasami do pasiek.

Nawet odpoczywający niedźwiedź jest groźny

Nawet odpoczywający niedźwiedź jest groźny
Fot. Renata i Marek Kosińscy

W ostatnich latach niedźwiedź ma się w Polsce nienajgorzej. Właściwie cały areał jego występowania to tereny chronione, ponadto obserwuje się próby zasiedlenia przez tego drapieżnika nowych obszarów – dotyczy to głównie pogórza. W Polsce podlega on ścisłej ochronie gatunkowej, jest ponadto pod szczególną opieką Unii Europejskiej (gatunek priorytetowy w Dyrektywie Siedliskowej). Jednak przyszłość niedźwiedzia wcale nie musi wyglądać różowo. Co z tego, że jest on chroniony wieloma przepisami, skoro mniej uwagi zwraca się na to, że ten drapieżnik potrzebuje przestrzeni życiowej. Bez zachowania jego siedlisk – głównie rozległych, naturalnych lasów na terenach górskich i podgórskich, a miejsca te podlegają coraz silniejszej presji człowieka – nie na wiele zda się troska o niedźwiedzia. Prawie cała Europa już dawno stała się za ciasna dla tak dużych zwierząt. Spróbujmy więc przynajmniej ochronić jego ostoje tam, gdzie jest to jeszcze możliwe.

Radosław Jaros


Renata i Marek Kosińscy
Bank fotografii - przyroda, krajobraz, architektura
www.kosinscy.pl
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript." mce_' + path + '\'' + prefix + ':' + addy97286 + '\'>'+addy_text97286+'<\/a>'; //-->
tel.: 601 291 355


Islandzki akcent w wielkopolskim runie

Przy granicy lasów sosnowych, na wrzosowiskach i torfowiskach wysokich wyrasta naziemny porost, który stanowi ważny składnik diety reniferów, a czasami także ludzi...

Brzegi listkowatej plechy płucnicy zakończone są charakterystycznymi wyrostkami

Brzegi listkowatej plechy płucnicy zakończone są charakterystycznymi wyrostkami
Fot. Adriana Bogdanowska

Płucnica islandzka (Cetraria islandica) to jeden z porostów dość często pojawiających się w runie naszych borów. Płucnica jest gatunkiem naziemnym o szerokiej amplitudzie ekologicznej. Rośnie zarówno na glebach kwaśnych, jak i zasadowych. Najczęściej można ją spotkać na widnych stanowiskach przy granicy lasów (głównie sosnowych), wrzosowiskach i torfowiskach wysokich. Pojawia się także w górach, w miejscach eksponowanych na silne działanie wiatru oraz długotrwałe zaleganie śniegu. Jej zasięg obejmuje strefę arktyczną i umiarkowaną.

Łatwo dostrzec jej brunatno lub brunatnozielonkawo zabarwioną plechę1 na tle białawoszarych kobierców chrobotków (Cladonia sp.). Brzegi plechy zakończone są kolczastymi wyrostkami, a jej powierzchnia pokryta jest białawymi plamkami pseudocyfelli2. Powyższe cechy umożliwiają szybką identyfikację tego gatunku. W zależności od warunków atmosferycznych, a przede wszystkim zawartości wilgoci w powietrzu, odcinki plechy mogą być zwinięte, kruche i sztywne (niski poziom wilgotności) lub rozprostowane i elastyczne (wysoki poziom wilgotności).

Płucnica islandzka jest dość często notowanym gatunkiem w zbiorowiskach borowych

Płucnica islandzka jest dość często notowanym gatunkiem w zbiorowiskach borowych
Fot. Daria Zarabska

Cetraria islandica była jednym z nielicznych porostów, które szeroko wykorzystywano w farmacji. Znana jako Lichen islandicus używana była jako środek wykrztuśny w różnego rodzaju preparatach. Swoje właściwości lecznicze zawdzięcza przede wszystkim obecności kwasu cetrarowego (cetraryna) i lichenostearynowego. W Anglii wchodzi w skład syropu porostowego (Lichens Syrup), zawierającego także wyciągi z chrobotka reniferowego (Cladonia rangiferina), brodaczki właściwej (Usnea barbata) i granicznika płucnego (Lobaria pulmonaria). W lecznictwie ludowym znanym środkiem na schorzenia skórne była nalewka porostowa (czyli wyciąg uzyskiwany z płucnicy islandzkiej zalanej alkoholem). Obecnie stosowana jest też jako afrodyzjak (dla kobiet i mężczyzn) w specjalnych mieszankach roślinnych. W ostatnim okresie liczba preparatów, w których stosuje się płucnicę, drastycznie spadła. Jak wiele innych naziemnych porostów w arktycznej tundrze, omawiany gatunek ma skłonność do akumulacji elementów radioaktywnych. Skażone po wybuchu w Czarnobylu plechy, m.in. płucnicy, wchodząc w skład karmy reniferów i karibu, stały się źródłem substancji szkodliwych, które wskutek przepływu w łańcuchu pokarmowym wykryto ostatecznie we krwi człowieka. Prowadzone współcześnie badania medyczne wskazują jednak na konieczność zwrócenia większej uwagi na wartości lecznicze tego porostu. Ze względu na swoje właściwości antybiotyczne Cetraria islandica może być wykorzystywana w leczeniu chorób nowotworowych.

Plecha płucnicy islandzkiej

Plecha płucnicy islandzkiej
Fot. Adriana Bogdanowska

Sproszkowaną płucnicę dodawano dawniej do wyrobów cukierniczych, aby uchronić je przed owadami. Islandczycy natomiast w okresie głodu powszechnie używali plech tego porostu do wypieku chleba; do dzisiaj w Skandynawii dodaje się płucnicę do pieczywa. Cetraria islandica jest też ważnym składnikiem diety reniferów. Co więcej, obecnie używana jest przy produkcji pasz dla bydła.

W Polsce płucnica objęta jest ochroną częściową. Występuje na terenie całego kraju, z wyjątkiem Niziny Sasko-Łużyckiej i Wschodniego Podkarpacia. W Wielkopolsce gatunek ten można odnotować w zbiorowiskach borowych, w których porosty wykazują spory udział. Jednym z takich miejsc jest Puszcza Notecka, w której czasami nie sposób ominąć sporych powierzchniowo połaci naziemnych chrobotków i płucnic. Wędrując po lasach zwróćmy więc uwagę na różnorodność gatunków znajdujących się pod naszymi stopami i spróbujmy odszukać porosty o nazwie nawiązującej do dalekiej północnej wyspy.

Daria Zarabska
Zbiory Przyrodnicze, Wydział Biologii
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

  1. Plecha porostowa – termin określający ciało porosta, niezróżnicowane na korzeń, łodygę i liście. Może przybierać formę krzaczkowatą, listkowatą, łuseczkowatą lub skorupiastą.
  2. Pseudocyfelle – pęknięcia lub rozluźnienia warstwy korowej, które mogą przybierać kształt kropeczkowaty, plamkowaty, gwiazdkowaty lub łączących się linii. Ułatwiają wymianę gazową.


Sichrawa karpacka

Sichrawa karpacka (Pseudogaurotina excellens) należy do bardzo rzadkich europejskich chrząszczy z rodziny kózkowatych (Cerambycidae). Jest endemitem karpackim, notowanym z nielicznych izolowanych stanowisk w Karpatach Zachodnich, Wschodnich i Południowych – na terenie Polski, Słowacji, Ukrainy i Rumunii. P. excellens to gatunek stenotopowy, zasiedlający lasy świerkowe i jodłowe oraz zarośla z dużym udziałem starych okazów wiciokrzewów (Lonicera), w których pędach i korzeniach odbywa rozwój larwalny. Owady doskonałe, spotykane od czerwca do sierpnia, m.in. na liściach wiciokrzewów, mają metalicznie ciemnoniebieskie lub ciemnozielone, rzadziej fioletowe lub czarne, pokrywy. Pozostałe części ich mierzącego 13–16 mm ciała są czarne. Czułki u samców sięgają do 2/3, natomiast u samic do połowy długości pokryw. Sichrawa karpacka znajduje się w Polsce pod ochroną prawną. Umieszczona jest na Czerwonej liście zwierząt ginących i zagrożonych w Polsce, Liście zagrożonych gatunków Karpat oraz w Załączniku II Dyrektywy Siedliskowej.

Tekst i zdjęcie:
Jakub Michalcewicz
Katedra Entomologii Leśnej
Uniwersytet Rolniczy w Krakowie

























Jemioły czar...

Już niedługo w różnych eksponowanych miejscach naszych domów zawisną oliwkowe pędy krzewu, który w ludowych wierzeniach symbolizuje szczęście i dostatek, a zakochanym daje gwarancję długiego i zgodnego związku. Większość z nas nie kojarzy go jednak z pasożytem, który uczepiony gałęzi drzew, czerpie z nich życiodajne soki.

Drobne i mało efektowne kwiaty jemioły rozwijają się w rozgałęzieniach pędów

Drobne i mało efektowne kwiaty jemioły rozwijają się w rozgałęzieniach pędów
Fot. Renata i Marek Kosińscy

Czy rzeczywiście obecność jemioły w naszych domach może mieć związek z przyszłością? Nie nam o tym sądzić (choć może nie warto definitywnie odcinać się od tego typu zabobonów?), zajmijmy się więc tą pozornie mniej sympatyczną, ale na pewno prawdziwą stroną życia jemioły.

W Polsce występują trzy podgatunki jemioły pospolitej (Viscum album): jodłowa (V. a. abietis), typowa (V. a. album) i rozpierzchła (V. a. austriacum). Każdy podgatunek pasożytuje na innych gatunkach drzew.

Białawe owoce jemioły są prawdziwą ozdobą oliwkowozielonych pędów, a także przysmakiem niektórych ptaków

Białawe owoce jemioły są prawdziwą ozdobą oliwkowozielonych pędów, a także przysmakiem niektórych ptaków
Fot. Renata i Marek Kosińscy






Jemioła wyrasta w dość nietypowych dla krzewu miejscach, bo w koronach drzew, nieraz bardzo wysoko. Często wymaga to alpinistycznych umiejętności od ludzi próbujących ją pozyskać. A zapotrzebowanie na nią wiąże się nie tylko z okresem świąt Bożego Narodzenia, ale przede wszystkim z jej właściwościami leczniczymi. Wyciągi wodne ze zbieranych zimą wraz z liśćmi zielonych, niezdrewniałych pędów stosuje się w leczeniu nadciśnienia tętniczego, artretyzmu i miażdżycy. Ziele jemioły (Herba Vinci) stosuje się także w celu poprawy przemiany materii, pracy trzustki i ogólnie wzmocnienia organizmu. Dawniej zalecano je nawet przy ostrych przeziębieniach i grypie, a także przy zapaleniu płuc i oskrzeli.

Zimą, gdy krzewy jemioły mają największą moc (zarówno tę leczniczą, jak i magiczną), wyglądają też szczególnie efektownie. Gdy na drzewach nie ma już liści, a wokół jest szaro i smutno, zielone kule z połyskującymi białawymi jagodami wydają się być jedynym żywym elementem wśród nagich, szarobrunatnych konarów drzew.

Viscum na ptaki

Łacińska nazwa rodzajowa jemioły oznacza lep. W starożytnym Rzymie z jej kleistych owoców i kory sporządzano specjalny, wolnoschnący klej, którym smarowano gałęzie drzew. Chwytano w ten sposób małe ptaki.

Zimą jemioła bywa jedyną ozdobą drzew ogołoconych z liści

Zimą jemioła bywa jedyną ozdobą drzew ogołoconych z liści
Fot. Renata i Marek Kosińscy

Jemioła jest półpasożytem – czerpie ze swojego gospodarza (najczęściej drzewa liściastego) wodę i sole mineralne, ale ma zielone pędy i liście, w których zachodzi fotosynteza. Nie stanowi więc zwykle dużego zagrożenia dla swojego żywiciela. Na jej rozgałęzionych, zielonych pędach osadzone są skórzaste, bezogonkowe liście o lancetowatym lub eliptycznym kształcie. Ponieważ na pędzie każdego roku przybywa jedno rozgałęzienie, łatwo ocenić wiek krzewu. W rozgałęzieniach pędów w lutym lub marcu rozwijają się kwiaty – osobno żeńskie i męskie. Kuliste, na pół przezroczyste owoce wielkości ziarna grochu zaczynają się wykształcać dopiero w listopadzie. Wypełnia je kleista substancja, w której zanurzone są drobne nasiona otoczone dodatkową osłonką. Te białawe, trujące dla ludzi nibyjagody, choć niełatwo je połknąć, stanowią przedmiot zainteresowania niektórych gatunków ptaków (szczególnie jemiołuszek, których nazwa jest związana właśnie z tym ich upodobaniem kulinarnym). Kleista owocnia przykleja się do ich dziobów i ptaki czyszcząc je o gałęzie bezwiednie przyczyniają się do rozsiewania nasion jemioły. Przyklejone do gałęzi nasiona kiełkują i wytwarzają system ssawek (tzw. haustorium), które są odpowiednikiem korzeni. Ssawki wnikają w korę żywiciela, a poprzez nią docierają do drewna, gdzie łączą się z naczyniami przewodzącymi wodę z solami mineralnymi.

Ponieważ jednak przed nami magiczny czas Świąt, być może warto pamiętać o dawnych wierzeniach i pocałować w wigilijny wieczór wybrankę serca pod jemiołą, aby móc spędzić z nią resztę życia?

Adriana Bogdanowska


Renata i Marek Kosińscy
Bank fotografii - przyroda, krajobraz, architektura
www.kosinscy.pl
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript." mce_' + path + '\'' + prefix + ':' + addy56336 + '\'>'+addy_text56336+'<\/a>'; //-->
tel.: 601 291 355

Wybór numeru

Aktualny numer: 1/2024

Aktualny numer