Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody „Salamandra”
 


Prawo (nie)doskonałe

Jak przetłumaczyć małpę?

Tłumacze! Ileż urozmaicenia wnoszą oni w pozornie nudne przepisy wspólnotowe! Dzięki nim analiza prawna zamienia się często w rozplątywanie detektywistycznej zagadki. W poprzednich artykułach wspominałem już o ciekawych błędach w tłumaczeniu różnych dyrektyw i rozporządzeń1. Tym razem chciałbym skupić się na zagadnieniu dotyczącym handlu małpami.

Prawo Wspólnot Europejskich jest dość skomplikowane, a przepisy weterynaryjne pod względem złożoności są w zdecydowanej czołówce. Niestety, aby rozstrzygnąć niektóre problemy prawne, trzeba zgłębić przepisy dotyczące różnych dziedzin. Często np. zagadnienia związane z ochroną zagrożonych gatunków przeplatają się z przepisami weterynaryjnymi. Obecnie wszystkie ważniejsze przepisy europejskie są już przetłumaczone na język polski – czy jednak zawsze jest to ułatwienie?

Wszystkie małpy i małpiatki objęte są ochroną Konwencji Waszyngtońskiej (CITES) oraz przepisami UE dotyczącymi ochrony zagrożonych gatunków poprzez regulację handlu nimi. Jednak ponieważ mogą one być nosicielami groźnych chorób, zagadnienia związane z ich sprowadzaniem i obrotem wewnątrzunijnym podlegają także regulacjom weterynaryjnym. Polskie przepisy zawierają przy tym liczne odwołania do uregulowań wspólnotowych.

Najważniejszą zasadą, o której mowa w prawie polskim2, jest ta, że handel małpami może się odbywać (z pewnymi wyjątkami) jedynie pomiędzy „zatwierdzonymi jednostkami, instytutami lub ośrodkami, w których utrzymuje się lub hoduje zwierzęta na potrzeby pokazów zwierząt, edukacji, ochrony i zachowania gatunków zwierząt, prowadzenia podstawowych lub stosowanych badań naukowych lub hodowli zwierząt używanych do prowadzenia takich badań”. Rodzą się jednak pytania – jakie warunki musi spełnić „jednostka, instytut lub ośrodek”, aby zostać „zatwierdzony” i móc handlować małpami? A czy zasady te dotyczą także małpiatek?

Polskie rozporządzenie mówi, że warunki, jakie musi spełniać „zatwierdzony” podmiot, zostały określone w Rozporządzeniu Komisji (WE) nr 1282/2002. Ponieważ jest to przepis weterynaryjny, poszukałem tego Rozporządzenia na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Weterynarii. Znalazłem i... o mało nie spadłem z krzesła. W odpowiednich miejscach tego aktu (ust. 3 znowelizowanego Załącznika C do Dyrektywy 92/65/EWG) zamiast o małpach była bowiem mowa o pszczołach! Sprawdziłem jeszcze w oficjalnym serwisie prawnym Komisji Europejskiej. W tym samym rozporządzeniu, w tych samych miejscach zamiast wyrazu „pszczoły” widniały „małpy człekokształtne”. O małpach człekokształtnych jest też mowa w polskim tłumaczeniu art. 5 ust. 1 i 2 Dyrektywy Rady 92/65/EWG.

Małpy czy pszczółki?

Małpy czy pszczółki?
Fot. Andrzej Kepel

Czyżby więc wspólnotowe przepisy weterynaryjne dotyczyły tylko handlu małpami człekokształtnymi (goryle, szympansy, orangutany, gibony i... ludzie), a polskie przepisy rozszerzyły to na wszystkie małpy właściwe? Żeby rozstrzygnąć tę wątpliwość, trzeba zajrzeć do angielskich tekstów wspomnianych aktów prawnych. Tam w omawianych miejscach widnieje: „apes (simiae and prosimiae)”. Cóż to znaczy?

Rzeczywiście, po angielsku wyraz ape (liczba mnoga – apes) używany jest często w odniesieniu do przedstawicieli nadrodziny małp człekokształtnych (Hominoidea), do której należy także piszący te słowa i wszyscy je czytający. Jak to jednak z nazwami nienaukowymi bywa (zwłaszcza w języku angielskim), ma ona także wiele innych znaczeń. Jej pochodzenie nie jest jasne – przypuszcza się, że jest to próba naśladowania dźwięku wydawanego przez nazywane w ten sposób zwierzę (wymawia się mniej więcej jak „ejp”). Pierwotnie była to angielska nazwa stosowana w odniesieniu do pawianów. Stopniowo rozszerzono ją także na wszystkie małpy bezogonowe, w tym zwłaszcza na niektóre makaki, np. magoty (Macaca sylvanus) – po angielsku Barbary apes. Ze względu na ów „bezogonowy” charakter, zaczęto tę nazwę stosować także w odniesieniu do małp człekokształtnych. Można nią także określać wszystkie ssaki naczelne. Jednocześnie używanie popularnego angielskiego wyrazu monkey w odniesieniu np. do szympansów czy goryli (a także ludzi) uważa się za nieprawidłowe. Jest on zarezerwowany dla małp właściwych innych niż człekokształtne. Najbardziej zbliżony znaczeniowo do polskiego wyrazu „małpa” (który w znaczeniu potocznym także nie obejmuje ludzi) jest angielski wyraz „simian”. Obejmuje on wszystkie z wyjątkiem człowieka małpy właściwe (Simiiformes) – infrarząd ssaków naczelnych, którego stara, nieaktualna nazwa naukowa to Simiae.

A co z innymi niż małpy właściwe naczelnymi? W nawiasie stojącym za wyrazem apes znajduje się też wyraz prosimiae. Prosimii lub Prosimiae to naukowe nazwy wydzielanej w starych systematykach grupy niedużych, prymitywnych ssaków naczelnych, które po polsku nazywamy małpiatkami, a po angielsku prosimians lub rzadziej – half-apes (czyli półmałpami). Obecnie systematyka naczelnych jest bardziej skomplikowana. Poza tym wciąż się zmienia. Dlatego zapewne autorzy rozporządzenia nie zdecydowali się użyć nazw naukowych, choć można było. Użycie starych nazw wydzielanych niegdyś grup Simiae i Prosimiae – lecz pisanych z małych liter, miało doprecyzować, że pod pojęciem apes rozumiano w tym wypadku wszystkie małpy z wyjątkiem człowieka oraz inne naczelne zaliczane niegdyś do małpiatek (czyli simians i prosimians). Tak to jest rozumiane we wszystkich krajach UE. Jak to można było przetłumaczyć na język polski? Chyba najbardziej zbliżone byłoby: „naczelne (małpy i małpiatki)”, ale od biedy można użyć zwrotu wykorzystywanego w polskich aktach prawnych. W przepisach polskich użyto sformułowania „małpy (Simiae i Prosimiae)”. Odwołano się więc do nazw naukowych. Należy przyjąć, że chodzi o ich stare, szerokie znaczenie, obejmujące wszystkie naczelne. Przepisy te nie odnoszą się jednak do gatunku Homo sapiens, gdyż handel jego przedstawicielami jest zakazany na podstawie odrębnych przepisów. Na koniec warto jeszcze spróbować zgadnąć, skąd mogły wziąć się „pszczoły” w jednym z tłumaczeń? Otóż po angielsku pszczoła to nie tylko bee, ale w odniesieniu do pszczół miodnych (Apis spp.) także apis. Apes, apis – wszak to tylko jedna literka różnicy, w dodatku po angielsku często wymawiana tak samo... Szkoda, że teksty aktów prawnych tłumaczone są anonimowo. Gdyby dzieła te były podpisane, można by przyznawać specjalne wyróżnienia najbardziej twórczym tłumaczom – np. nagrody imienia Andersena albo braci Grimm.

Andrzej Kepel

  1. Zobacz np.: Niezauważona rewolucja (SALAMANDRA 2/2007) – w jednej z dyrektyw tłumacz skrócił czas odpowiedzialności za powstanie szkody przyrodniczej z 30 lat do 30 dni.
  2. § 2 pkt 3 i § 6 Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 16 lutego 2005 r. w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych mających zastosowanie do niektórych gatunków zwierząt (Dz.U. z 2005 r. Nr 37 poz. 332).

Wybór numeru


Uwaga. To jest artykuł archiwalny. Przedstawione w nim informacje odpowiadają sytuacji, stanowi wiedzy i przepisom obowiązującym w chwili oddawania go do druku. Obecnie mogą one być nieaktualne.